Jak przetrwać bufet "wszystko, co możesz zjeść" bez wyrzutów sumienia i pobłażania sobie?

Obietnica darmowego bufetu jest kusząca: możesz jeść tyle, ile chcesz. I oczywiście to robimy. Niekończące się jedzenie, nieskończona różnorodność i przyjemność serwowania sobie tego, co chcesz i kiedy chcesz. Raj. Ale to, co zaczyna się jako uczta dla podniebienia, kończy się, częściej niż nie, chaotyczną mieszanką jedzenia na naszych talerzach: niezrównoważonymi (lub niezrównoważonymi) wyborami, objadaniem się i, częściej niż nie, objadaniem się, zimnymi potami i (fałszywą) obietnicą "jutro tylko sałatka".
Bufet nie musi być preludium do piekielnego trawienia, jeśli wiesz, jak się po nim poruszać. I nie, nie potrzebujesz kalkulatora kalorii: przy odrobinie zdrowego rozsądku i pewnej strategii możesz wyjść bez szwanku. Zadowolony, a nawet szczęśliwy. Nie chodzi o to, by sobie czegokolwiek zabraniać, ale by jeść rozsądnie, a nie w odpowiedzi na euforię "all inclusive".
Przejdź się, zanim wskoczysz do środka, jakby miał zostać zamknięty
Nie denerwuj się. Nie popełnij pierwszego błędu: zobacz cannelloni i rzucaj się na nie. Ani drugiego: przybyć na koniec wycieczki z już pełnym talerzem. Właściwą rzeczą jest zrobienie rekonesansu bez serwowania sobie czegokolwiek. Najpierw spójrz, przestudiuj ofertę, a następnie zdecyduj. Planowanie przed napełnieniem talerza to sposób na podejmowanie bardziej świadomych i mniej impulsywnych decyzji.
Zacznij od zielonego
I zaczynając od zieleni nie mamy na myśli ukrywania plasterka bekonu i smażonego jajka pod liściem sałaty. Wiemy, że warzywa nie są najbardziej kuszącą rzeczą w bufecie. Ale jeśli zaczniesz od nich, szybciej się nimi nasycisz przy mniejszej ilości kalorii, zjesz błonnik, zrobisz miejsce na to, na co naprawdę masz ochotę i powstrzymasz pragnienie udowodnienia sobie, ile lasagne możesz zmieścić w swoim ciele.
Ale bądź ostrożny: unikaj fałszywych "lekkich" potraw, takich jak sałatki z dużą ilością majonezu, smażone grzanki, tłuste sery lub bekon.
Wybierz jedno białko i danie główne
Umieszczanie kotletów, paelli, krokietów i paluszków z kurczaka na tym samym talerzu to nie gastronomiczny eklektyzm: to chaos. Wybierz danie główne i dodatek, na przykład pieczoną rybę z pieczonymi ziemniakami. Następnie, jeśli zgłodniejesz (podpowiedź: prawdopodobnie nie zgłodniejesz), możesz powtórzyć.
Uważaj na chleb, sosy i smażone potrawy
Wiemy, że chleb jest kuszący. Ale jeśli masz już ryż, makaron lub empanadę, nie potrzebujesz go. Masz już wystarczająco dużo węglowodanów. Gęste sosy i ociekające smażone potrawy są często najbardziej apetyczne... i jedne z najbardziej niestrawnych. Ogranicz je lub zarezerwuj na okazjonalne przyjemności.
Deser nie jest obowiązkowy. Ale jeśli masz zamiar "grzeszyć", grzesz z rozsądkiem.
Kawałek owocu lub zwykły jogurt może wystarczyć. Ale jeśli naprawdę masz ochotę na słodki przysmak, wybierz ten, który najbardziej lubisz i zjedz go z apetytem. Nie ma potrzeby podawania sobie sześciu "do smaku". Nie napełniaj talerza "po trochu wszystkiego". Lepiej jest świadomie delektować się ciastem, niż skończyć pięć łyżek różnych deserów bez zwracania na to uwagi.
Uważaj na napoje
Napoje bezalkoholowe, soki przemysłowe przebrane za "naturalne", a nawet piwa w nadmiarze mogą dostarczyć więcej kalorii niż drugie danie. Woda jest lepsza. A jeśli zdecydujesz się na coś innego, zrób to jako decyzję, a nie z bezwładności. Pamiętaj: To, co pijesz, też się liczy, nawet jeśli tego nie przeżuwasz.
Jedz powoli, słuchaj swojej sytości
Nie "tracisz pieniędzy", jeśli wyjdziesz bez spróbowania 14 rodzajów krokietów. Przesłanie "skoro zapłaciłeś, musisz zjeść wszystko" jest wielkim wrogiem dobrego samopoczucia układu trawiennego. Jeśli jesz powoli, przeżuwasz, rozmawiasz i słuchasz swojego żołądka, poczujesz się lepiej. Jest to klucz do tego, aby nie kończyć posiłku z uczuciem pełności lub poczuciem winy.
Bufet służy przyjemności, a nie karaniu ciała.
Możesz wyjść szczęśliwy, zadowolony i bez konieczności dyskretnego rozpinania guzika spodni. Tylko nie myl wolności z gastronomiczną rozpustą. Jedz z apetytem, ale też z głową na karku. Zdrowe odżywianie nie kłóci się z przyjemnością.
Bo tak: można cieszyć się bufetem bez zamawiania manzanilli i przysięgania, że to się nie powtórzy. A Ty? Czy masz jakąś niezawodną sztuczkę, aby przetrwać "all inclusive"? Powiedz nam, jak to robisz.

Komentarze