Przygody z BlogerChef c.d.
vote now
Tak więc, po wyczerpującym dniu kuchennych finałowych zmagań nadeszła pora na Wielki Piknik.
Park wokół Hotelu Windsor nad Zalewem Zegrzyńskim zamienił się w tętniące życiem miejsce.
Atrakcje tego dnia były otwarte dla wszystkich. Sponsorzy i organizatorzy nie poszli na łatwiznę i zadbali o to, aby nikt się nie nudził.
Były zorganizowanie przeróżne pokazy gotowania ze świetnymi mistrzami kuchni.
Jak dla mnie jedynym minusem było to, że musiałam wybierać co , gdzie i kiedy mam widzieć, w czym brać udział ;). A chciałabym we wszystkim, ponieważ założyłam sobie że wykorzystam ten czas na max.
Tak więc po sutym śniadaniu, w świetnym towarzystwie znalazłam się w miejscu, gdzie ciężko było nie zauważyć pasjonatów sztuki kulinarnej. Dawid Pietrasz, szef kuchni hotelu Szafran**** plus ekipa blogerów przygotowywali śliczne i pyszne przekąski "fingerfoody", razem z marką Ole.
Winiary serwowały co raz to bardziej wyszukane specjały. Więc człowiek gdyby mógł z wielką chęcią by się przynajmniej roztroił, aby być w każdym możliwym i ciekawym miejscu. W oddalonym kilka metrów stoisku Fit&easy częstowało gości pysznymi sałatkami, cały czas do samego końca można było degustować piwo Amber (było super zimne i pyszne). Poza namiotem również nie brakowało atrakcji. PATISERKA serwowała znakomite lody. Domowe pełne owoców i zaskakujące smakiem. Warte grzechu!
Niedaleko niezawodny Denis i najlepsza na świecie kawa.
Na stoisku Sokołów tlił się grill i zaczynały odbiegać nas stamtąd przepyszne zapachy.
Swoje stoisko miała również Apetita. Jak również Wszystkie stoiska były wyposażone w sprzęt Kenwood. Nie zabrakło również zawsze uśmiechniętych Jacka i Piotra z Sony.
Nad całością czuwali jakże niezawodni Kasia i Marek. Byli w kilku miejscach na raz, sprawdzając czy wszystko jest tak jak należy.
Ok godz 11 odbył się konkurs z herbatami Posti, w którym miałam zaszczyt brać udział. Podałam swoje sorbetowe lody w rekordowym czasie.
Wygrała Daria autorka bloga autorka bloga Moje małe kuchenne Trufelkowe inspiracje. Swoim czekoladowym brownie. Gratulacje Kochana!
Później miałam zaszczyt gotować z Markiem Mocnym i marką Amber. Przygotowaliśmy kilka fajnych dań z wykorzystaniem różnych gatunków piwa. Nie mogłam do końca być z nimi i spróbować tych wszystkich specjałów, bo jak na skrzydłach biegłam na warsztaty z czekolady.
Pod czujnym okiem Piotra Chylareckiego temperowałam czekoladę, robiliśmy praliny i własne tabliczki z przeróżnymi dodatkami. Zamieniając prawie całe pomieszczenie w pogorzelisko po czekoladowej wojnie.
Nad wszystkim dodatkowo czuwał Marcin i Karolina z Patiserka. Oferta sklepu, że oczy grają a pasjonaci i pożeracze czekolady zalewają się śliną widząc 2,5 kg tabliczki, kg torby ich ulubionych słodkości.
Mojego męża musiałabym chyba siłą wyciągać lub po prostu grzecznie poczekać, aż skończy jeść.
Można również było wziąć udział w konkursie zorganizowanym przez Patiserka. Do wygrania były 3 bony. Już kombinowałam jakie zakupy dodatkowo zrobię i co będę tworzyć, ale z moim kulawym szczęściem nie udało mi się wygrać żadnego.
Był to dla mnie chyba najbardziej wykorzystany dzień. Warsztaty czekoladowe były jedynymi w jakich zawsze chciałam wziąć udział, ale nie było jak. Umorusałam się jak dziecko, ale byłam zadowolona. Więc z wielkim niedosytem (Piotr również prowadził warsztaty z pieczenia, a ja nie mogłam w nich wziąć udziału) wróciłam do codzienności.
Na pytanie czy warto brać udział w takich wydarzeniach odpowiem że warto!
Można poznać wielu wartościowych ludzi( tych o których myślę i chyba każdy wie o kim mówię:) . Dziewczyny i chłopki z Wami to i na księżyc pieszo ! )
Z każdego takiego spotkania można wynieść bardzo dużo przydatnych wiadomości, informacji, wiedzy, co oczywiście procentuje.
Liczę, że do zobaczenia w najbliższym czasie! Jak nie, to jak mi się uda za rok! Kasiu, Marku jeszcze raz wielkie dzięki!
Ps. Myślicie już nad kolejna edycją?
Park wokół Hotelu Windsor nad Zalewem Zegrzyńskim zamienił się w tętniące życiem miejsce.
Atrakcje tego dnia były otwarte dla wszystkich. Sponsorzy i organizatorzy nie poszli na łatwiznę i zadbali o to, aby nikt się nie nudził.
Były zorganizowanie przeróżne pokazy gotowania ze świetnymi mistrzami kuchni.
Jak dla mnie jedynym minusem było to, że musiałam wybierać co , gdzie i kiedy mam widzieć, w czym brać udział ;). A chciałabym we wszystkim, ponieważ założyłam sobie że wykorzystam ten czas na max.
Tak więc po sutym śniadaniu, w świetnym towarzystwie znalazłam się w miejscu, gdzie ciężko było nie zauważyć pasjonatów sztuki kulinarnej. Dawid Pietrasz, szef kuchni hotelu Szafran**** plus ekipa blogerów przygotowywali śliczne i pyszne przekąski "fingerfoody", razem z marką Ole.
Winiary serwowały co raz to bardziej wyszukane specjały. Więc człowiek gdyby mógł z wielką chęcią by się przynajmniej roztroił, aby być w każdym możliwym i ciekawym miejscu. W oddalonym kilka metrów stoisku Fit&easy częstowało gości pysznymi sałatkami, cały czas do samego końca można było degustować piwo Amber (było super zimne i pyszne). Poza namiotem również nie brakowało atrakcji. PATISERKA serwowała znakomite lody. Domowe pełne owoców i zaskakujące smakiem. Warte grzechu!
Niedaleko niezawodny Denis i najlepsza na świecie kawa.
Na stoisku Sokołów tlił się grill i zaczynały odbiegać nas stamtąd przepyszne zapachy.
Swoje stoisko miała również Apetita. Jak również Wszystkie stoiska były wyposażone w sprzęt Kenwood. Nie zabrakło również zawsze uśmiechniętych Jacka i Piotra z Sony.
Nad całością czuwali jakże niezawodni Kasia i Marek. Byli w kilku miejscach na raz, sprawdzając czy wszystko jest tak jak należy.
Ok godz 11 odbył się konkurs z herbatami Posti, w którym miałam zaszczyt brać udział. Podałam swoje sorbetowe lody w rekordowym czasie.
Wygrała Daria autorka bloga autorka bloga Moje małe kuchenne Trufelkowe inspiracje. Swoim czekoladowym brownie. Gratulacje Kochana!
Później miałam zaszczyt gotować z Markiem Mocnym i marką Amber. Przygotowaliśmy kilka fajnych dań z wykorzystaniem różnych gatunków piwa. Nie mogłam do końca być z nimi i spróbować tych wszystkich specjałów, bo jak na skrzydłach biegłam na warsztaty z czekolady.
Pod czujnym okiem Piotra Chylareckiego temperowałam czekoladę, robiliśmy praliny i własne tabliczki z przeróżnymi dodatkami. Zamieniając prawie całe pomieszczenie w pogorzelisko po czekoladowej wojnie.
Nad wszystkim dodatkowo czuwał Marcin i Karolina z Patiserka. Oferta sklepu, że oczy grają a pasjonaci i pożeracze czekolady zalewają się śliną widząc 2,5 kg tabliczki, kg torby ich ulubionych słodkości.
Mojego męża musiałabym chyba siłą wyciągać lub po prostu grzecznie poczekać, aż skończy jeść.
Można również było wziąć udział w konkursie zorganizowanym przez Patiserka. Do wygrania były 3 bony. Już kombinowałam jakie zakupy dodatkowo zrobię i co będę tworzyć, ale z moim kulawym szczęściem nie udało mi się wygrać żadnego.
Był to dla mnie chyba najbardziej wykorzystany dzień. Warsztaty czekoladowe były jedynymi w jakich zawsze chciałam wziąć udział, ale nie było jak. Umorusałam się jak dziecko, ale byłam zadowolona. Więc z wielkim niedosytem (Piotr również prowadził warsztaty z pieczenia, a ja nie mogłam w nich wziąć udziału) wróciłam do codzienności.
Na pytanie czy warto brać udział w takich wydarzeniach odpowiem że warto!
Można poznać wielu wartościowych ludzi( tych o których myślę i chyba każdy wie o kim mówię:) . Dziewczyny i chłopki z Wami to i na księżyc pieszo ! )
Z każdego takiego spotkania można wynieść bardzo dużo przydatnych wiadomości, informacji, wiedzy, co oczywiście procentuje.
Liczę, że do zobaczenia w najbliższym czasie! Jak nie, to jak mi się uda za rok! Kasiu, Marku jeszcze raz wielkie dzięki!
Ps. Myślicie już nad kolejna edycją?
Malinowe Pocałunki
Komentarze
Oceń ten przepis:
Brak komentarzy!